9 grudnia 1893 roku około godziny 16. salą obrad parlamentu francuskiego wstrząsnęła potężna eksplozja. Jednym ze świadków tego zdarzenia był dziennikarz Le Figaro Paula Hemery, który tak później opisał swoje pierwsze wrażenia z tego terrorystycznego ataku: „Było około czwartej. Siedząc w pierwszym rzędzie galerii na pierwszym piętrze, zwróconym w stronę trybuny i przewodniczącego Izby, usłyszałem straszną detonację i jednocześnie ujrzałem oślepiający błysk.”
Jak później ustalono bomba została rzucona z miejsc znajdujących się na drugim piętrze i eksplodowała na wysokości galerii poniżej zmiatając wszystko, co napotkała przed sobą. Jej eksplozja nastąpiła w powietrzu rozsiewając we wszystkich kierunkach deszcz pocisków i raniąc wiele osób. Salę francuskiego parlamentu przeszył przeraźliwy krzyk rannych osób. Pierwszej pomocy udzielali parlamentarzyści, którzy z zawodu byli lekarzami. Zaraz po zamachu zjawiła się policja blokując wszystkie wyjścia. Była to dobra decyzja, bo tak jak przypuszczano zamachowiec przebywał w środku. Przybyło również pogotowie, a gmach parlamentu zamienił się w doraźny szpital. Wybuch bomby zranił około pięćdziesięciu osób, na szczęście nikogo nie zabijając. Wśród poszkodowanych był sam zamachowiec, który ze zmasakrowaną twarzą został ujęty przez policję. Okazał się nim 32 letni Auguste Vaillant.
Miał on ciężkie dzieciństwo, pochodził z bardzo ubogiej rodziny, a w wieku 12 lat został sierotą. Utrzymywał się z pracy fizycznej, parę razy trafił za kratki za drobne kradzieże. Jako nastolatek związał się z grupą paryskich anarchistów. Kiedy założył rodzinę wyjechał do Argentyny, ale po trzech latach bytności za oceanem wrócił i jeszcze bardziej zradykalizował swoje poglądy. Odnowił swoje dawne kontakty z anarchistami i zaczął z nimi działać. Wyznawał teorię, że za ludzką nędzę odpowiadają politycy i burżuje. Jego mistrzem był inny francuski anarchista Ravachol stracony na gilotynie. Jak sam przyznał podczas procesu, jego bombowy atak na parlament był zmotywowany śmiercią Ravachola i prześladowaniem anarchistów. Jednak jego idol nie był ideałem walki o poprawę jakości życia najuboższych.
Ravachol w rzeczywistości nazywał się Claudius Francois Koenigstein i był synem holenderskiego robotnika, który wyemigrował do Francji. Początkowo pracował w farbiarni, ale uczciwa praca nie przypadła mu do gustu. W wieku 18 lat został anarchistą, początkowo utrzymywał się z drobnych przestępstw, takich jak przemyt, kradzieże czy fałszerstwo. Jednak na tym się nie skończyło, z pobudek rabunkowych zamordował siekierą pewnego starca i jego służącą, później rozbił trumnę bogatej baronowej i okradł jej zwłoki z biżuterii. Miesiąc później udusił starego znachora z Chambles w jego lepiance kradnąc mu oszczędności. Wreszcie w lipcu 1891 roku uderzeniem młotka w Seint-Etienne zamordował handlarkę wyrobami żelaznymi i jej córkę. Jego zbrodnie są tym ohydniejsze, że morduje ludzi, którzy nie potrafią się bronić, a swoją prawdziwą naturę chowa za ideą anarchizmu.
1 maja 1891 r. odbyło się we Francji kilka robotniczych demonstracji, w Fourmies doszło do ostrych zamieszek. Policja otworzyła ogień do tłumu, zabijając dziewięciu demonstrantów. W Clichy podczas innej demonstracji aresztowano trzech anarchistów i skazano ich na trzy lata więzienia. Ravachol po tych zdarzeniach postanawia działać i wziąć odwet. Podkłada bomby w kamienicach, w których mieszkają sędziowie skazujący anarchistów. Na Paryż pada strach, dochodzi do tego, że na drzwiach pojawiają się wywieszki z napisem „W tym domu nie ma prawników”. Policja aresztuje jednego z anarchistów – niejakiego Chaumartina, ten w swoich zeznaniach wspomina Ravachola, który po zamachach staje się naczelnym anarchistą Francji. Specjalnie się nie ukrywa, jest uwielbiany przez swoich współtowarzyszy walki z systemem. Ravachol zostaje aresztowany w restauracji Very, zadenuncjował go kelner. Podczas zatrzymania stacza walkę z policją, jednak nie udaje mu się uciec. Doprowadzony na komisariat krzyczy – „Niech żyje Anarchia! Niech żyje dynamit”. W przeddzień procesu anarchiści zbombardowali restaurację, w której pracował informator. Ravachol został osądzony 26 kwietnia i skazany na dożywotnie więzienie. Jednak to nie koniec, wychodzą na jaw jego morderstwa, podczas drugiego procesu przyznaje się jedynie do zamordowania pustelnika z Montbrison, twierdząc, że było to spowodowane jego własną biedą. Dla sądu było to bez znaczenia i 23 czerwca zostaje skazany na śmierć. Ravachol został publicznie zgilotynowany 11 lipca 1892 r.
Jego sympatyk Auguste Vaillant podczas procesu przyznał się do winy, zapewniał jednak, że chciał tylko zranić jak najwięcej osób, nie chciał nikogo zabić. Podkreślał, że jego intencją było wyrażenie protestu przeciwko nierównościom społecznym i braku aktywnych działań rządu w kierunku ich zniwelowania. Vaillant został skazany na śmierć i stracony mimo interwencji ks. Lemire’a, jednego z poszkodowanych w zamachu, oraz prośby żony i córki Vaillanta skierowanej do prezydenta Francji Sadi Carnota.
Auguste Vaillant przed swoją śmiercią zapowiadał rychły odwet, co zresztą sprawdziło się. W ramach zemsty za jego śmierć i innych anarchistów Émile Henry rzucił bombę w restauracji Terminus w Paryżu, zaś Santo Caserio włoski anarchista 24 czerwca 1894 podczas Wystawy Światowej w Lyonie zasztyletował prezydenta Sadi Carnota. Był to ostatni wielki zamach w ówczesnej fali anarchistycznego terroru.
Vaillant zainspirował Emila Zolę do stworzenia postaci Salvata, bohatera powieści „Paryż”. Również Louis Aragon w powieści „Dzwony Bazylei” nawiązał do jego osoby. Na łamach tego utworu wyraził pogląd, że policja francuska dobrze wiedziała o zamiarach Vaillanta, lecz im nie zapobiegła, bo chciała zyskać pretekst do walki z politycznymi wrogami.